Artykuły, Popularne

„Jakby jeże społeczne o wiecznie najeżonych kolcach”

2023-07-31

Ponadczasowy tekst „Urodzeni oponenci”, o ludziach „urodzonych pod złą gwiazdą”, którzy przystępują do organizacji, ale zamiast działać, krytykują i torpedują prace, umyślnie lub nie.

Tekst ukazał się w pismie „Społem!”, założonym przez Towarzystwo Kooperatystów, które promowało idee spółdzielczości. Towarzystwo istniało początkowo nielegalnie, ale zostało zarejestrowane w listopadzie 1906 roku, gdy na fali liberalizacji Imperium Rosyjskiego, ogłoszono tymczasowye przepisy o związkach zawodowych i stowarzyszeniach. Autorem nazwy „Społem!” jest Stefan Żeromski.


Urodzeni oponenci

W sferach robotniczych, jak zresztą we wszystkich innych, zdarzają się takie dziwne jednostki, jakby urodzone pod złą gwiazdą. Wszędzie wprowadzają oni niezgodę, nieufność, nieporozumienia. Może nawet nie robią oni tego świadomie, rozmyślnie, lecz poprostu nie umieją postępować inaczej. Ludzie ci mają zawsze twardy głos. Organ ich mowy nie posiada zupełnie harmonijnych dźwięków. Nigdy nie okazują serdeczności ani zadowolenia. Gra ich fizjonomii zdradza zmienność ich przekonań, usta zdają się zawsze gotowe do wypowiedzenia nagany, a ściągnięte gniewnie brwi jakby domagały się nieustannie innego sposobu postępowania, aniżeli ten, jakiego są świadkami.

Takie istoty są to jakby jeże społeczne o wiecznie najeżonych kolcach. Mają oni przewrócony pogląd na świat, wszystko przedstawia im się z odwrotnej strony. Najprostsza nawet droga im wydaje się rozpaczliwie krzywą; wiedzą, że każdy wyraz ma dwa znaczenia, i biorą go zawsze w tym sensie, któregoście wy nie mieli na myśli. Ponieważ żaden dokument nie może zawierać absolutnie wszystkiego, oni przeto stale dopatrują się w nim tego, co zostało opuszczonym, a pomijają milczeniem to, co w nim wypowiedzianym zostało.

Jeżeli przystępują do jakiegoś stowarzyszenia, to pozornie aby przyjść mu z pomocą, w rzeczywistości jednak po to jedynie, żeby krytykować, nie zadając sobie najmniejszego trudu dla poprawienia tego, na co narzekają. Zamiast szukać najlepszych, najsilniej szych punktów stowarzyszenia, aby je zużytkować dla wzajemnego porozumienia i wzmocnienia, upatrują strony najsłabsze, aby osłabić wiarę w przyszłość stowarzyszenia. Ich stykanie się z innymi członkami staje się powodem nieustannego niezadowolenia, do tego stopnia, że obecność ich stanowi poprostu klęskę publiczną. Każdy ma uczucie, że doznałby więcej spokoju i szacunku od jawnych przeciwników, niż od takich sojuszników.

Ludzie tak zgryźliwego charakteru nieustannie przepowiadają ruinę stowarzyszenia i postępują tak, aby ta zmiana stała się nieuniknioną. Wtedy nie omieszkają przypomnieć wam swych przepowiedni. Dla nich współdziałanie nie jest niczym innym, jak tylko przedmiotem wiecznej irytacji. Zamiast skierować ociemniałego, przyjść z pomocą kalece, pokrzepić słabego, zachęcić nieśmiałego, pocieszyć zrozpaczonego, spędzają oni całe życie na pakowaniu kolców w najdrażliwsze miejsca, na zapewnianiu trwożliwych, że mają słuszne powody do obawy, a zwątpiałych, że wszystko przepadło.

Każde stowarzyszenie posiada pewną liczbę takich fałszywych poczciwców. Nie są oni bardzo liczni, są jednak nie do usunięcia; możnaby ich nazwać nieprzyjaciółmi wszelkiego zrzeszania się ludzi dla celów ogólnych, przeciwnikami postępu i demokracji. Jedynie ludzie rozumni i silnego charakteru mogą ich uniknąć albo też zwyciężyć.

Pionierzy spółdzielczości, tkacze roczdalscy poznali się doskonale na ludziach tego rodzaju; spotykali ich w swym gronie, znosili spokojnie ich obecność i – nie przejmując się ich gadaniną – traktowali ich jak kamienie przydrożne, nie zatrzymując się dla nich ani na chwilę w swej wciąż naprzód wiodącej drodze.

Za przykładom Diogenesa, który idąc dowodził istnienia ruchu, pionierzy z Rochdale odpowiedzieli na krytyki bez końca, przepowiadające im upadek, doprowadzeniem swego stowarzyszenia do stanu świetnego rozwoju.

Każdy, przystępujący do jakiegoś stowarzyszenia, musi być przygotowany, że spotka tam kolegów, podobnych do naszego opisu. W pewnych granicach ludzie ci są użyteczni, stanowią bowiem rodzaj balastu, przy którego pomocy budowniczy społeczny wypróbowuje wytrzymałość nowego gmachu. Mówimy o takich ludziach, ponieważ obecność ich i w gronie pionierów ruchu spółdzielczego dowodzi, że i kooperatyści z Rochdale nie znajdowali się bynajmniej w wyjątkowo pomyślnych warunkach. Musieli i oni przechodzić przez te same walki, zwalczać takie same przeszkody, jakie i my dziś spotykać będziemy na swej drodze. I od naszego rozumu i siły charakteru zależeć będzie, czy pójdziemy po drodze szybkiego rozwoju, czy też zatrzymywać się będziemy i zbaczać z drogi pod wpływem takich urodzonych oponentów wszelkiej pracy zbiorowej.


Źródło: Społem!, nr 5, 3 XI 1906, s. 67-68.


Grafika przedstawia czerwonego, zdenerwowanego faceta. Obraz został wygenerowany przy użyciu sztucznej inteligencji.
Sfrustrowany człowiek. Czerwono-czarny drzeworyt. Obraz wygenerowany przez AI i poddany ręcznej obróbce.